Można było się spodziewać, że w całym dramacie ludzi uciekających z Ukrainy pojawią się tacy, którzy będą chcieli na tym zarobić. Właśnie taką sytuację opisuje „Gazeta Wrocławska”.

To już ponad miesiąc wojny w Ukrainie. Władimir Putin wysłał tam swoje wojska 24 lutego. Wojna każdego dnia pochłania ofiary niewinnych ludzi, którzy są zabijani przez bezmyślnie wykonujących rozkazy rosyjskich żołnierzy.

Z tego piekła wiele osób postanowiło uciec. W Polsce ma być obecnie ponad 2 mln osób, które uciekły w ostatnich tygodniach z Ukrainy. Państwo, samorządy i olbrzymia grupa wolontariuszy, stają na wysokości zadania. Niosą pomoc, która dziś – śmiało można powiedzieć – ratuje życie Ukraińcom. Są też jednak tacy, którzy na ludzkim dramacie chcą zarobić.

Sprawę opisuje na swoich łamach „Gazeta Wrocławska”. Rząd wprowadził specustawę, na mocy której ci, którzy przyjmują pod swój dach uchodźców, mogą ubiegać się o rekompensatę poniesionych kosztów. Państwo zapłaci za każdy dzień obywatela Ukrainy w polskim domu 40zł.

REKLAMA

Dotyczy to jednak osób, które ofiarują swoją pomoc nie oczekując od przyjmowanego uchodźcy zapłaty. Zdecydowana większość tych, którzy zaprosili Ukraińców do siebie zrobiła to jeszcze wtedy, kiedy o takich rekompensatach nie było mowy, a z pewnością nie było wiadomo jak ten system zostanie uszyty.

Pewien wrocławianin na uchodźcach postanowił zarobić. Ukrainka, która wynajmowała od niego mieszkanie zgłosiła mu, że chce ściągnąć do siebie rodzinę, która ucieka przed wojną. Wynajmowała, czyli płaciła za to, że może tam mieszkać. Właściciel dobrodusznie zgodził się na to, jednakże – co nie jest niczym złym – doliczył sobie do opłat nadwyżkę. Można to zrozumieć, z całą pewnością kilka osób zużywa więcej prądu czy wody niż jedna, a nikt nie musi przecież bezinteresownie pomagać. Konstytucja wszak tego nie nakazuje.

Problem w tym, że prócz podwyżki opłat, cwany wrocławianin zażądał jeszcze… peseli. Miał grozić, że jeżeli ich nie podadzą, wyrzuci ich z mieszkania. Po co?

Aby złożyć wniosek o rekompensatę, są potrzebne pesele osób, którym daje się schronienie. Czy właśnie po to mężczyzna chciał je uzyskać? Tego nie wiemy.

REKLAMA

Rodzina nie zgodziła się na podanie tych danych. Z przerażeniem rozpoczęła poszukiwania mieszkania, ale nie jest to dziś łatwe. Rynek mieszkaniowy przez kryzys uchodźczy mocno się skurczył, a żeby coś wynająć, na start trzeba ponieść spore koszty związane z np. kaucją.

Słabe to. Nie ma się co oszukiwać, takich przypadków będzie pewnie więcej. W domowych zaciszach mogą rozgrywać się dziś ludzkie dramaty. Ten przykład pokazuje tylko, że to już się dzieje.

zobacz także

Apokalipsa! Media publikują nagranie z odbitego podkijowskiego Irpienia. [Materiał 18+]

PiS zamraża „przyjaźń” z Orbanem. Jak mówi prezes przynajmniej do niedzieli! Tymczasem Obajtek „ściska” dłoń Orbana

Ustawodawca przewidział tylko, że weryfikacji mogą dokonywać upoważnieni pracownicy urzędu gminy, ale nie ma określonego sposobu jak należy ją przeprowadzać – mówi w rozmowie z Gazetą Wrocławską Katarzyna Galewska, rzecznik prasowa Wrocławskich Mieszkań.

Urzędnicy rozkładają ręce, nie mogą pomóc, bo nie mają odpowiednich narzędzi. Pieniądze, o które mogą wnioskować przyjmujący uchodźców spożytkowane winny zostać na ich egzystencję – media, jedzenie, być może ubrania. To pieniądze, które mają zapewnić im godny byt.

źródło: Fakt, Gazeta Wrocławska

Zaczęło się! Wrocławianin chciał zarobić na uchodźcach? „Dajecie pesele albo wypad”