Nie milkną echa wokół oblania rosyjskiego ambasadora w Polsce Siergieja Andriejewa farbą. Stało się to, kiedy ten próbował złożyć kwiaty pod Mauzoleum Żołnierzy Sowieckich w Warszawie.

Sprawa jest odbierana na bardzo wiele różnych sposobów. Ciężko uciec jednak od wrażenia, że coś tutaj nie zagrało. „Jeśli nie wyrzuciliśmy z Polski ambasadora Rosji po agresji jego państwa na Ukrainę, to znaczy, że nasze państwo wciąż uznaje go za dyplomatę. Szczytem niekompetencji było zatem dopuszczenie, by naruszono jego nietykalność na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Warszawie. A przy okazji dostarczenie paliwa rosyjskiej propagandzie” – pisze Michał Wojtczuk, dziennikarz Gazety Wyborczej.

Przed Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie demonstranci oblali czerwoną substancją ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa i uniemożliwili rosyjskiej delegacji złożenie tam kwiatów.

9 maja Rosja obchodzi dzień zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami. W tym dniu przedstawiciele rosyjskiej ambasady z Siergiejem Andriejewem na czele próbowali złożyć wieńce na Cmentarzu Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich.

REKLAMA

Andriejew został oblany czerwoną substancją i wraz z towarzyszącymi mu członkami delegacji wrócili do służbowego auta, który otoczyli demonstranci.

Ambasador Rosji oblany symboliczną "krwią"#StopWar #StopWarInUkraine pic.twitter.com/sBvC1uTPhM
— Piotr Halicki (@Piotr_Halicki) May 9, 2022

Swoje zdanie w komentarzu w Gazecie Wyborczej wyraził na ten temat jej dziennikarz, Michał Wojtczuk. Twierdzi on, że do aktu nie powinno dojść. Zadaje również pytanie, czy rosyjski ambasador powinien w ogóle znajdować się w Warszawie.

Być może wraz z wprowadzaniem sankcji na Rosję należało obniżyć status stosunków dyplomatycznych z tym krajem: uznać ambasadora Andriejewa za persona non grata i wydalić z Polski, z całą świadomością, że w odwecie Rosja wyrzuciłaby polskiego ambasadora – pisze Wojtczuk.

zobacz także

Stanowski wszczął w sieci awanturę! „Jakiś kut** będzie musiał uprać koszulę”. Warzecha odpowiada. „Tak się zaczynają wojny”

Rosja zmienia propagandę. Media przygotowują ludzi na „porażkę”

Zaznacza jednak, że tak się nie stało i Andriejew wciąż jest traktowany przez państwo Polskie jako dyplomata. To niesie za sobą pełen wachlarz praw, którymi może on się posługiwać oraz obowiązków, które z faktu akceptowania go na terytorium Polski jako ambasadora obcego kraju, musi wobec niego spełnić polskie państwo.

Państwo polskie wciąż traktuje Andriejewa jak dyplomatę, ze wszystkimi tego konsekwencjami, na czele których jest obowiązek zagwarantowania mu nietykalności – zauważa dziennikarz.

Dodaje, że ten obowiązek wobec rosyjskiego ambasadora nie został spełniony. Policja pozwoliła na to, aby Andriejew został oblany czerwonym płynem.

Michał Wojtczuk pisze o zdumiewającej niekompetencji polskich służb, na czele z policją.

Andriejew nie pojawił się na cmentarzu z zaskoczenia, już kilka dni wcześniej zapowiadał, że w dniu rosyjskiego Dnia Zwycięstwa złoży tam kwiaty. To było oczywiste, że pojawią się tam protestujący. I właściwie pewne, że nie ograniczą się do skandowania haseł. A jednak policja nie była w stanie wygrodzić dojścia do pomnika barierkami, odsunąć protestujących na taką odległość, by nie byli w stanie fizycznie zaatakować ambasadora – czytamy w jego komentarzu.

Warszawa, 09.05.2022. Ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce Siergiej Andriejew (C) oblany czerwon¹ farb¹ przez uczestników protestu podczas próby z³o¿enia kwiatów przy Cmentarzu-Mauzoleum ¯o³nierzy Radzieckich w Warszawie, 9 bm. 9 maja Rosja obchodzi dzieñ zwyciêstwa nad hitlerowskimi Niemcami. (amb) PAP/Leszek Szymañski

Dla dziennikarza nie ma znaczenia, że polskim władzom nie w smak była rosyjska uroczystość w Warszawie. Skoro Andriejew jest dyplomatą, służby powinny zapewnić mu bezpieczeństwo i nietykalność.

REKLAMA

„Za trudne? Łatwiej było policjantom uderzyć kobietę teleskopową pałką na demonstracji po wprowadzeniu przez Trybunał Konstytucyjny zakazu aborcji. Łatwiej było prysnąć w oczy posłance gazem łzawiącym. Odpowiedzialny za tamte działania policji stołeczny komendant Paweł Dobrodziej został awansowany na wicekomendanta głównego policji. Teraz już nie jest skory do stanowczych działań?” – pyta Wojtczuk.

źródło: Gazeta Wyborcza, foto: PAP

Wyborcza: policja potrafi bić kobiety, ale pozwala na oblanie farbą dyplomaty?