Na wojnę poszedł, by spłacić długi. Nikt poza bratem nie wie o decyzji jaką podjął Rosjanin. „Nie wyszło tak, jak chciałem”- mówi dla Onetu Liosza, rosyjski jeniec. I opowiada o wojnie i marzeniach, by w końcu zobaczyć swoją rodzinę.

Dziennikarz Onetu Marcin Wyrwał spotkał się z ukraińskimi żołnierzami, którzy przetrzymują w niewoli rosyjskiego jeńca. Liosza opowiedział o czym marzy.

Rosjanin cały czas znajduje się w małej piwnicy, a na głowie ma białą chustę, żeby nie móc rozpoznać miejsca, w którym jest przetrzymywany. Na powierzchnię wychodzi wyłącznie do toalety w towarzystwie ukraińskich żołnierzy.

Dziennikarz zapytał jeńca dlaczego zdecydował się pójść na wojnę.

Rosjanin mówi, że nie kierowała nim złość w stosunku do sąsiadów, a jedynie potrzeba zarobku. Mężczyzna słyszał o wojnie, ale nie zgłębiał tematu, gdyż od rana do nocy pracował w firmie naprawiającej plastikowe okna.

Potrzebował więcej pieniędzy, by spłacić dług i wybrał się do biura rekrutacyjnego.

REKLAMA

Przyszedłem do wojskowego biura rekrutacyjnego i zapytałem, gdzie mogę pójść do pracy, żeby zarobić, może na północ lub gdzieś jeszcze. Powiedzieli mi, że można na Ukrainę. Odparłem, że nie byłem w wojsku, nie wiem, co i jak, nie idę tam. Zapytali, czy mam prawo jazdy. – opowiadał dziennikarzowi Rosjanin.

I dodał, że zgodził się na tą ofertę pracy. Później okazało się, że miejsc dla kierowców BTR-ów (BTR-rosyjski transporter opancerzony – przyp. red.) brak. Zaproponowano mu piechotę lub funkcję kierowcy czołgu, na którą ostatecznie się zgodził.

W ciągu kilku tygodni nie wyszkolili nas zbyt dobrze. Oczywiście nauczyłem się prowadzić, ale nic nam nie opowiadali. Mówili po prostu, że trzeba jechać. Czołgi przerzucili pod Biełgorod, też tam pojechaliśmy. Powiedzieli nam, że tu w ogóle nie ma zasięgu, dlatego paszporty i wszystkie dokumenty oddaliśmy jeszcze na terytorium Rosji – wspomina Liosza.

zobacz także

Nieoficjalnie: Rosja gotowa do negocjacji pokojowych

Czy Zachód może zabić Putina? „Zachód o tym myśli”

Rosyjskim żołnierzom nakazano przystąpić do walki. Liosza wraz z trójką innych żołnierzy pojechali na wyznaczone przez dowódcę wojska miejsce. Pierwszy z czołgów został wysadzony. Doszło do zamieszania.

Dowódca mojego czołgu nie był pewien, gdzie skręcać. Pamiętam pierwszy, drugi wystrzał i trafili w nas. Głośny hałas, ciemność, nie było czym oddychać. Wydostałem się z czołgu, a naszych już nie było, już gdzieś uciekli. Nikt do nas nie przyjechał, nikt po mnie nie wrócił. – opowiada Rosjanin.

Relacjonował, że ich czołg również został trafiony. Liosza wydostał się z niego i próbował pokazać, że się poddaje rozwijając papier toaletowy. Ukraińscy żołnierze go jednak nie słyszeli, strzelali. Liosza się czołgał, ale w końcu został zauważony.

Krzyknęli do mnie, żebym wstał. Podniosłem ręce do góry i tak wzięli mnie do niewoli. – mówi.

Gdy Rosjanin opowiedział dziennikarzowi o tym jak dostał się do wojska zapytał ukraińskiego żołnierza o wymianę jeńców. Ten mu odpowiedział, że na razie nie wiadomo czy do niej dojdzie. Wspomniał, że sam Stalin nie wymienił swojego syna, gdy trafił do niewoli podczas II wojny światowej. Stwierdził, że Rosjanie są niechętni na wymianę, a Ukraińcy sami chcą powrotu „swoich”.

Do niewoli trafiło wielu ukraińskich żołnierzy, był to duży garnizon i można byłoby się wymienić, my też chcemy powrotu naszych, ale teraz wymieniają tylko tych, co są potrzebni Kremlowi i ważnych krewnych. Ukraina chciałaby się wymienić od razu, dla nas nasi ludzie są cenni, ale przez cały okres wymieniono tylko kilkaset osób, a w niewoli po obu stronach są tysiące – opowiada Ukrainiec.

Liosza ma jednak nadzieję na powrót do domu i cały czas się o to modli. Co ciekawe, po Ukraińsku, gdyż w tym języku otrzymał książeczkę modlitewną. Mężczyzna tęskni za swoją rodziną.

W pewnym momencie rozmowa nabrała nieoczekiwanego obrotu. Między żołnierzami nawiązała się więź i chęć wzajemnej pomocy oraz wsparcia. Ukrainiec pocieszał Rosjanina i dodał, że on sam marzy, by spotkać się ze swoimi dziećmi.

Niedawno przeczytałem, że jeśli masz jakiś cel, to przeżyjesz. Ja mam cel, by zobaczyć syna i córkę. Z córką można jakoś porozmawiać, a syn jest jeszcze za mały, on mnie chyba nawet zapomina. Dlatego też mam cel, chcę zobaczyć syna. – mówi Ukrainiec.

I dodaje:

Ok. Popłakaliśmy we dwoje. Jeśli czegoś będziesz pilnie potrzebować, to wołaj kogoś, dobrze? – kończy rozmowę Ukrainiec.

źródło: Onet.pl

Na wojnę poszedł, by spłacić długi. Teraz Rosjanin przetrzymywany jest w piwnicy