
Sytuacja, do której doszło trzy miesiące temu, a którą ujawnił TVN24, jest szokująca. Pani Joanna po zażyciu tabletki poronnej źle się poczuła, napisała do swojej ginekolog. Do szpitala, w którym była kobieta, wezwana została policja. Przesłuchiwano ją w trakcie wykonywania badania. Nie pierwszy raz policja w „odpowiedni” sposób traktuje kobiety.
6 policjantów pilnowało w szpitalu młodej kobiety, która zażyła tabletkę wczesnoporonną. Zabrali jej komputer i telefon. Przy innych pacjentach mówili głośno o „przestępstwie”, jakiego miała dopuścić się kobieta. Szokujące. Uwłaczające godności. Karygodne – komentuje Hanna Lis.
Kobieta była w ciąży, która jednak miała zagrażać jej życiu. Zdecydowała się na zażycie tabletki poronnej, po której poczuła się źle fizycznie i psychicznie, dlatego zawiadomiła o tym swoją lekarkę.
Kobieta została przesłuchana w trakcie badania!!
Rozebrałam się. Nie zdjęłam majtek, ponieważ wciąż jeszcze krwawiłam i było to dla mnie zbyt upokarzające, poniżające, i wtedy właśnie pękłam, wtedy wykrzyczałam im w twarz: „czego wy ode mnie chcecie?!” – mówi pani Joanna w rozmowie z TVN24.
Lekarz oddziału ratunkowego przekazał, że policjanci mieli wypytywać, gdzie jest telefon oraz laptop kobiety. Czterech policjantów miało utworzyć kordon wokół pacjentki, co utrudniało pracę medyków. Według relacji pani Joanny mieli ciągle powtarzać słowo „przestępstwo”.
Panią Joannę w eskorcie policji przewieziono do innego szpitala z oddziałem ginekologicznym, gdzie czekał kolejny patrol, a kobietę zmuszono do oddania telefonu.
Sprawa stała się obiektem politycznych przepychanek. Donald Tusk osadza na tym temacie swoją narrację w ostatnich dniach, cała opozycja staje po stronie kobiet i ich bezpieczeństwa.
To wielkie zdziwienie, że ta historia wybucha po trzech miesiącach, co widać, że jest wykorzystywane do celów politycznych, tylko i wyłącznie. Jak przeczytałem później oświadczenie policji o tym, że policja została zawezwana przez lekarza psychiatrę, która zajmuje się panią Joanną i właściwie pojechała po to, aby przeciwdziałać samobójstwu, bo taka była przyczyna interwencji. Policja wykonywała swoje obowiązki – skomentował w TVN24 Henryk Kowalczyk, jeden z kluczowych polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Dlaczego trzy miesiące temu się nie zgłosiła? Ja dziwię się, że i redakcja, i opozycja wykorzystuje osobistą sytuację pani Joanny do celów politycznych. Tusk na tej podstawie zwołuje jakiś marsz. To obrzydliwe. […] Po trzech miesiącach próbuje się odgrzać wydarzenie, by wykorzystać je do celów politycznych. Trzy miesiące ta sprawa nikomu nie przeszkadzała, teraz przeszkadza komuś? – dodał.
Jego zdaniem Donaldowi Tuskowi „brakuje paliwa na wybory” i dlatego wykorzystuje w politycznej grze dramat pani Joanny.
Atak prokuratury i policji na kobietę szukającą pomocy w szpitalu to dopiero początek. Chcesz głosować na PiS lub Konfederację? Powiedz to tchórzu w twarz swojej żonie, dziewczynie, córce! – grzmiał ostatnio w sieci Donald Tusk.
źródło: Media, Onet, foto: screen Polsat