Jarosław Kaczyński w uzdrowiskowym Busku-Zdroju mówi o referendum, ale zalicza fatalną wtopę!

Kaczyński przekonywał, że PiS jest jedyną formacją, która rzeczywiście będzie bronić polskiego interesu narodowego.

Żeby zwyciężyć, to trzeba do ostatniego dnia, ostatniej godziny, czyli przyszłego piątku do północy przekonywać ludzi, tak osobiście. Żeby każdy chociaż jedną osobę, z tych niezdecydowanych przekonał… Przekonujmy ludzi, żeby szli na wybory. Po drugie, żeby głosowali w referendum – mówił dalej Kaczyński.

By dodać: I to, jak głosowali? Cztery razy „tak”!

Tłum odpowiedział: nie!

Cztery razy nie! O przepraszam! O Jezu! Panie Boże, wybacz mi! Przepraszam bardzo! Już człowiek jest stary i zmęczony – tłumaczył się prezes PiS.

REKLAMA

zobacz także

Przeprosiła, ale tak, że nic nie widać? Cwana posłanka PiS

Tusk mówi, czy będzie na debacie w TVP! „Idziemy po zwycięstwo”

Przedstawiciele PiS zaprezentowali treść pytań referendalnych. Dotyczą sprzedaży polskich przedsiębiorstw, podwyższenia wieku emerytalnego, przyjmowania nielegalnych imigrantów i likwidacji ogrodzenia na granicy Polski i Białorusi. Tymczasem pojawia się pytanie: do czego dokładnie powinno służyć referendum i czego na pewno nie można robić w jego ramach.

Referendum ma być przeprowadzone, wraz z wyborami do Sejmu i Senatu, 15 października. Co powinien na ten temat wiedzieć przeciętny Kowalski? Jakie działania może podjąć, a na co powinien uważać? Zagadnieniu temu przyjrzeli się eksperci.

W pierwszej kolejności warto jednak zaznaczyć, że obecnie nie jest jeszcze przesądzone, czy referendum na pewno dojdzie do skutku. Sejm 17 sierpnia przyjrzy się stanowisku Senatu w tej sprawie, bo wiadomo, że przedstawiciele izby wyższej odrzucili ustawę, ale… większość w Sejmie ma PiS, zatem wiadomo… do referendum najpewniej dojdzie. Same pytania są jednak, jakby to delikatnie określić, kontrowersyjne, zatem wielu Polaków nie chce na nie odpowiadać.

Były szef Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński podkreślił w rozmowie z Business Insider Polska, że to, o co chce pytać Polaków PiS, uwłacza ich inteligencji, zaś przepisy dotyczące referendum zostały jasno określone w przepisach polskiego prawa – szczegóły opisano w ustawie o referendum ogólnokrajowym, zaś w przypadku wyborów do Sejmu i Senatu obowiązują odrębne regulacje – zebrane w kodeksie wyborczym, zatem jak to jest z tym referendum?

REKLAMA

Biorący udział w referendum otrzymają karty z pytaniami oraz odpowiedziami „TAK” i „NIE”. Trzeba będzie postawić krzyżyk obok jednej z nich. Podobnie jest w przypadku wyborów parlamentarnych, gdzie należy postawić znak złożony z dwóch krzyżujących się linii przy nazwisku wybranego kandydata.

Czy można odmówić wzięcia karty – zarówno tej niezbędnej do wyborów parlamentarnych, jak i referendum? Jak zaznacza w rozmowie z Business Insiderem Wojciech Hermeliński – tak, bo wyborca nie może zostać zmuszony do głosowania. Jeśli nie chce zabrać jednej z kart – nie musi tego robić. Do wyborcy należy decyzja, czy zagłosuje tylko w ramach wyborów do Sejmu, Senatu czy referendum, czy tylko w kilku głosowaniach wybranych przez siebie.

Warto pamiętać, że samo wzięcie karty referendalnej wlicza się do frekwencji. Ma to jednak odniesienie jedynie do karty zachowanej w całości. Jeśli karta zostanie przedarta – choć tu pojawiają się pewne wątpliwości – nie bierze się jej pod uwagę w obliczeniach. Dodatkowo, wedle prawa karnego, takie postępowanie (niszczenie dokumentacji referendalnej) jest niezgodne z polskim prawem i podlega karze nawet 3 lat więzienia, ale jest tu pewne „ale”, bo przepisy dotyczące referendum dopuszczają podarcie karty, zatem jaki ostatecznie powinniśmy wysnuć wniosek? Otóż, jak zaznacza Wojciech Hermeliński, osoba, która przedrze kartę referendalną, nie może być karana. Inaczej jest w przypadku karty do wyborów parlamentarnych – jej podarcie jest karalne.

Czy kartę do głosowania w referendum można wynieść z lokalu wyborczego? Nie. Nawet jeśli będzie podarta – trzeba wrzucić ją do urny. Czy można coś na niej dopisać? Można, ale taki głos będzie nieważny, jednak… wliczony do frekwencji.

Te wszystkie zagadnienia są oczywiście ważne, bo warto mieć świadomość, jakie skutki ma określone działenie podczas udziału w referendum, ale co z pytaniami? Czy te zadane przez przedstawicieli PiS-u są w porządku? Ustawa o referendum nie precyzuje, o co można pytać, ale Wojciech Hermeliński zaznacza w rozmowie z Business Insiderem, że:

— Postawione pytania wpisują się w atmosferę kampanii prowadzonej przeciwko partiom opozycyjnym i jej liderom. Uważam, że w referendum powinny być rozstrzygane problemy neutralne, takie jak np. czy jesteś za dalszą rozbudową elektrowni wiatrowych, czy jesteś za budową elektrowni atomowych, czy uważasz, że wielkie firmy globalne powinny płacić podatki w Polsce, czy za granicą — mówi w rozmowie z portalem i zaznacza, że pytania uwłaczają inteligencji wyborców.

Przypomnijmy cztery pytania referendalne. Pierwsze: „czy popierasz sprzedaż państwowych przedsiębiorstw?”. Drugie: „czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?”. Trzecie: „czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?”. Czwarte: „czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi” – pytał ostatnio Jarosław Kaczyński.

Warto przypomnieć, że by wyniki referendum były wiążące, w głosowaniu musi wziąć udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania.

Źródło: Business Insider, twitter, PiS. Fot. PiS

Kaczyński: Cztery razy nie! O przepraszam! O Jezu! Panie Boże, wybacz mi!