Daria Pikulik – polska kolarka torowa, reprezentantka Polski podczas Igrzysk w Paryżu – srebrna medalistka na torze – nie przebierała w słowach w rozmowie z Patrykiem Pancewiczem z TVP Sport. To, co powiedziała, pokazuje, jak działają polskie związki sportowe… i obnaża nasze marzenia o medalach na igrzyskach.

Pora zejść na ziemię, polską ziemię. I przestać fantazjować. Kolejni polscy sportowcy opowiadają o tym, jak wygląda organizacja w poszczególnych związkach sportowych. A wygląda tak, że pora przestać marzyć o wielkich sportowych sukcesach.

https://x.com/PatrykSlowik/status/1821955713079390529

Zrobiłyśmy wszystko, co mogłyśmy. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia w przygotowaniach, mimo tego, jak wygląda nasza sytuacja. W lutym musiałam sama zapłacić za zgrupowanie. Do kwietnia nie mieliśmy nawet rowerów i informacji dotyczących finansowania. Kombinezony dostaliśmy dzień przed startem – powiedziała Daria Pikulik.

By dodać: mamy naprawdę utalentowanych zawodników, tylko co możesz zrobić sam, bez wsparcia? To podcina skrzydła. Na samym starcie czujesz się gorszy. Czujesz, że w ciebie nie wierzą. Nie masz tego, na co zasługujesz.

REKLAMA

zobacz także

Znów zamalowano powstańcze symbole w Warszawie. „Zgodnie z umową”

100 konkretów rządu. Schetyna: a umowa była?

Polska podczas Igrzysk zdobyła jeden złoty medal, cztery srebrne i pięć brązowych. To pozwoliło nam zająć miejsce poza czołową 40. państw w klasyfikacji medalowej. Przegraliśmy z podobno biedną Kubą.

Mało?

Patrząc na realia chyba nie tak mało. Poza wszystkim to najgorszy występ naszych sportowców od IO w Melbourne w 1956 r. I jeszcze bardziej katastrofalny, gdy wziąć pod uwagę zdobycze medalowe polskich sportowców – mężczyzn. Indywidualnie… ZERO.

Źródło: Media. Fot. ARC

Jakim cudem miały być medale w Paryżu!? „Stroje dostaliśmy dzień przed startem”