Nie wyciągnęliśmy wniosków z dwóch katastrof, w tym tej smoleńskiej – mówi generał Roman Polko, były szef jednostki wojskowej GROM. Tłumaczenia rządu, i pomysły o powołaniu międzynarodowej komisji, która ma wyjaśnić, jakim cudem do Polski wleciała rosyjska rakieta nazywa kompromitacją.

Powiem ironicznie, powołajmy jeszcze komisję Macierewicza, bo on jest „ekspertem” od wyjaśniania spraw, które nie pozostawiają wątpliwości. To pokazuje ogromną niekompetencję i brak odpowiedzialności tych, którzy już dawno powinni tymi sprawami się zająć. Posiadamy na terenie Polski na przykład systemy Patriot, które postawili Amerykanie, a niedawno także Niemcy. Te systemy przecież działały i obserwowały, co się dzieje w samej Ukrainie, wspierały nas informacyjnie. Powinno być to oczywiste, że takie działania zostały już wdrożone – podkreśla gen. Polko w rozmowie z „Faktem”.

Mam déjà vu z tego bałaganu, który nastąpił po tragedii smoleńskiej, kiedy również w podobny sposób organizowano działania wyjaśniające, które doprowadziły do tego, że mamy teraz więcej znaków zapytania niż wcześniej – komentuje gen. Roman Polko.

Komentuje słowa wiceszefa polskiego MSZ.

Jeżeli polskie śledztwo nie przyniesie wystarczających rezultatów, zawsze można zastanowić się nad międzynarodowym śledztwem. Polska zawsze korzystała i korzysta z pomocy naszych sojuszników, co w pewnym sensie już tę sprawę umiędzynaradawia – mówił w RMF FM rzecznik polskiego MSZ Łukasz Jasina.

Przecież w grudniu byliśmy zapewniani, że amerykańskie systemy wszystko sprawdzają i badają. Od tego czasu minęło kilka miesięcy – mówi Polko i przypomina rakietę, ukraińską, która spadła zabijając dwie osoby w Przewodowie.

Październik 2022 – Polska odmawia udziału w europejskim programie budowy systemu obrony powietrznej.
Listopad 2022 – spada rakieta w Przewodowe
Listopad 2022 – Polska nie chce baterii Patriot z Niemiec
Grudzień 2022 – ruska rakieta przelatuje przez Polskę.
Kwiecień 2023 -… pic.twitter.com/VVs0bhaELF
— Jakub Boomer (@JakubMokotow) May 2, 2023

REKLAMA

Zamość pod Bydgoszczą. W pobliskim lesie spadł we wtorek „obiekt wojskowy”. Wirtualna Polska rozmawiała z ludźmi mieszkającymi w pobliżu miejsca, gdzie coś runęło na ziemię. Są pełni obaw, ponieważ nikt nie poinformował ich, co dokładnie się stało.

To był zwykły dzień dla mieszkańców Zamościa pod Bydgoszczą. Nagle w pobliżu ich domów pojawiła się policja, wojsko i dziennikarze. Wszystko przez to, że w pobliskim lesie spadł „obiekt wojskowy”. Nie wiadomo jakiego jest pochodzenia. Sprawę badają służby pod okiem prokuratury.

Najgorsze dla mieszkańców, którzy swoje domy mają w pobliżu lasu jest to, że nie wiedzą co się dzieje. Nikt nie udziela informacji, z nikim nie rozmawia. W mediach pojawiają się jedynie plotki, trudne do zweryfikowania.

Od wtorku są tutaj służby. Codziennie chodzimy na spacery do tego lasu, a we wtorek zobaczyliśmy policyjne taśmy i ustawione w poprzek drogi radiowozy. Mieszkamy tu 50 lat i nigdy nic takiego tu nie było. Jesteśmy zaniepokojeni, bo nasz dom jest tu pod lasem, niedaleko miejsca, gdzie oni teraz chodzą – mówią cytowani przez Radio ZET mieszkańcy Zamościa, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska.

REKLAMA

Nie słyszeli oni wybuchu.

Gdyby coś tu wybuchło, to bylibyśmy prawdopodobnie bez szyb w domu. Żadnego huku, wybuchu jednak nie było. Nie wiemy, czy był to pocisk, czy jakiś dron – prognozują.

zobacz także

Polityk PiS naćpał się mefedronem, a później ukradł traktor. Zapadł wyrok

Onet: Zofia K. z zarzutem. Prokuratura potwierdza

Brak informacji, która pomogłaby im zrozumieć, co dzieje się wokół ich domów, jest dla nich bardzo niepokojący.

Najbardziej żałujemy, że nikt nam nic nie mówi. Powinni się przejść po wsi i poinformować, że jest zakaz wchodzenia do lasu – kontynuują rozmówcy WP.

źródło: Fakt, Media. Fot. ARC

Generał Polko o rakiecie pod Bydgoszczą: powołajmy jeszcze komisję Macierewicza, bo on jest „ekspertem” od wyjaśniania spraw…