63 proc. respondentów wskazało, że to rząd odpowiada za rosnące ceny energii. 28 proc. za głównego winowajcę uznało Unię Europejską, 28 proc. – przedsiębiorstwa produkujące energię, 19 proc. – podmioty zagraniczne, w tym Rosję. W sondażu można było wskazać więcej niż jedną odpowiedź.
„Jak wynika z badania, 83 proc. ankietowanych chce, by więcej inwestować w odnawialne źródła energii. Popularne są również postulaty dotyczące hamulców cenowych i rekompensat. 58 proc. chce przyspieszenia budowy elektrowni atomowych. 47 proc. – utrzymania węgla jako głównego źródła energii” – czytamy.
Artykuły i filmy Czyż Tak powstają dzięki pomocy Przyjaciół i Patronów.
Zostań jednym z nich
Według dziennika kwestie energetyczne i klimatyczne związane z wysokimi cenami energii mogą być jednym z ważniejszych tematów w kampanii wyborczej w 2023 r. Wszystkie partie – w tym wchodzące w skład zaplecza rządu – szykują się do starcia. Na kwestie wysokich cen od wielu miesięcy zwracała uwagę Solidarna Polska. W politycznej kampanii ważne będzie też, kto odpowiada za wysokie ceny.
„W badaniu Ipsos 63 proc. ankietowanych wskazuje, że winę ponosi rząd, 19 proc. – że podmioty zagraniczne, w tym Rosja. W pytaniu można było wskazać więcej niż jedną odpowiedź” – pisze „Rzeczpospolita”.
Wyniki sondażu chętnie komentują politycy opozycji.
„Rząd w 100 proc. odpowiada za wzrost cen” – mówi gazecie Cezary Tomczyk, poseł Platformy Obywatelskiej. Opozycja zgłasza też inne własne postulaty dotyczące bieżącej sytuacji. PSL chce „pilnego” obniżenia VAT na energię elektryczną z 23 do 8 proc.
Cytowany z kolei polityk PiS mówi, że w rzeczywistości za ceny energii i ich wzrost odpowiada koszt certyfikatów emisji. – To nawet 60 proc. ceny energii – stwierdził, dodając, że rząd pracuje nad programem rekompensat.
Tyle, że to będzie połowiczny „sukces”. Po pierwsze na rekompensaty będą mogli liczyć najmniej zamożni Polacy. Po drugie producenci koszty energii i tak przerzucą na konsumentów. Koło się zamyka.
Wszyscy płacimy za drogi prąd.
Źródło: Rzeczpospolita/ PAP