Robert Mazurek, który niedawno przeprowadził wywiad z ambasadorem Izraela Jaakowem Liwne na Kanale Zero, nagrał krótki materiał, w którym podsumował rozmowę i opowiedział o jej kulisach.

W pierwszej części nagrania Robert Mazurek opowiedział o debacie, która nie doszła do skutku. Miała dotyczyć konfliktu żydowsko-palestyńskiego. Jednak okazało się, że zarówno ambasador Izraela, jak i przedstawiciele palestyńskiej placówki dyplomatycznej, deklarowali, że chcą wystąpić, ale solo. Stąd, jak tłumaczył dziennikarz, skończyło się na wywiadzie.

Ja jestem przyjacielem Izraela, choć nie jestem pewien, czy ambasador Liwne nim jest, a raczej jestem pewien, że ambasador Liwne nim nie jest – stwierdził Robert Mazurek.

Dziennikarz powiedział, że funkcjonował zawsze „z łatką filosemity”, co miało dotrzeć do ambasady Izraela i być powodem, dla którego ambasador Liwne zgodził się na rozmowę.

Pan ambasador wszedł w narrację, która zrodziła takie poczucie, że mamy przed sobą człowieka agresywnego, człowieka butnego, człowieka, który chętnie będzie mnie i Polaków pouczał, ale żadnej winy w sobie nie widzi – stwierdził dziennikarz.

Jak powiedział Mazurek, izraelskiego dyplomatę rozjuszyło przywołane w wywiadzie stwierdzenie dr Agnieszki Bryc, że jest prorosyjski i proputinowski. „Wściekłość objawiła się dopiero po rozmowie” -zaznaczył.

Zdarzyło mi się w życiu przeprowadzić zdrowo ponad tysiąc wywiadów. Ludzie wychodzili z nich w różnym humorze. Bywało tak, że wybiegali ze studia wściekli, jak wicepremier i minister Gliński, byli tacy, którzy nie podawali mi ręki, byli tacy, którzy później przez długi czas się do mnie nie odzywali. Ale nigdy nie miałem sytuacji, że po rozmowie zrywa się gość, stoi koło mnie tak i na mnie krzyczy, i na mnie wrzeszczy, i ma do mnie pretensje. Moi koledzy kamerzyści, ci, którzy byli ze mną w studio, byli zdumieni. Ja, mówiąc szczerze, również – powiedział Robert Mazurek. – Ja rozumiem, że pan ambasador mógł nie być szczęśliwy z powodu tego, jak ta rozmowa wyglądała, czemu bardzo jasno dawał wyraz. Ale jest pewna różnica delikatna między niezgodą na to, że tak się to potoczyło, a wrzaskiem, pretensjami, które pan ambasador wobec mnie wystosowywał w tej swojej bardzo ekspresyjnej formie. Sytuacja jest absurdalna, stoi ochroniarz, stoi ambasador, który obok mnie stoi i gestykulując żywo ma mi za złe, że przypomniałem dr Bryc i jego rosyjskie korzenie.

On mi powiedział, że on wiedział, kim jestem i tego się po mnie nie spodziewał. Powiedział, że ja co prawda nie jestem antysemitą, ale to, co zrobiłem, jest jeszcze gorsze. Tak naprawdę nie wiem, na czym polegał mój błąd – stwierdził Mazurek.

Dziennikarz powiedział również, że mimo wszystko ambasador Liwne uścisnął jego dłoń. Mazurek stwierdził, że ma nadzieję, iż dyplomata, gdy opadną emocje, ponownie przyjmie zaproszenie do programu.

REKLAMA

zobacz także

Właściciel Szybu Krystyna przygotowuje rewitalizację zabytku

Straż graniczna zatrzymała cudzoziemców, którzy nielegalnie przebywali w Polsce

Źródło: media/onet.pl
Fot. Archiwum

Ambasador Izraela krzyczał na Roberta Mazurka: gość, stoi koło mnie tak i na mnie krzyczy, i na mnie wrzeszczy