Kościół katolicki na wielu poziomach nie przedstawia tego, co miał sobą reprezentować w momencie, gdy powstał. Miłość do bliźniego to nie jest nienawiść. Teraz, gdy Kościół zajmuje się polityką, wyrządza ludziom krzywdę. Odstrasza dużą część wiernych. – mówi 17-letnia Malwina Chmara, która jakiś czas temu została zatrzymana przez policję pod kościołem akademickim w Toruniu.

Dziewczyna w ramach protestu wobec manifestacji wymierzonej w osoby LGBTQ+ napisała kolorową kredą inicjały księży skazanych za pedofilię, a także kilka haseł proLGBTQ+ i antypedofilskich. Postawiono jej zarzut z artykułu 63. kodeksu wykroczeń. Teraz w wywiadzie dla Vibez.pl powiedziała zdecydowanie więcej.

Jak mówi – katoliczką nie jest, ale dotarły do niej słuchy, że niektórzy księża nie zgadzają się, by Kościół i polityka łączyły się ze sobą. Ona z kolei uważa, że jednym z powodów, dlaczego nie zgadza się z doktryną Kościoła, jest podejście tej instytucji do aborcji.

W momencie, kiedy Kościół mówi, że wszystkie kobiety – wierzące, niewierzące, niekatolickiego wyznania – nie mogą dokonywać aborcji, to jest już wyraźnie przekroczenie granicy. Nie odbieram Kościołowi prawa, by w debacie publicznej przekonywał do tego, żeby przejść „na ich stronę”, ale nikt nie ma prawa decydować za wszystkie kobiety o ich ciałach. To, czy ja chcę dokonać aborcji, to jest moja sprawa. (…) Należy więc odciąć Kościół od państwa w sensie politycznym i tym razem zrobić to naprawdę, a nie tylko udawać działanie. – przekonuje 17-latka.

I dodaje, że młodzi podchodzą do wielu spraw zupełnie inaczej niż starsze pokolenie. Jako przykład podaje papieża Jana Pawła II.

REKLAMA

Młodzi mają go serdecznie dość i – mówiąc dyplomatycznie – dosadnie to wyrażają. Nie jest to nienawiść, tylko rodzaj buntu. Młodzież pokazuje, że nie czuje względem papieża tych samych emocji co starsze pokolenia. Jesteśmy wobec jego biografii krytyczni. – wspomina.

Podkreśla, że wiara jest osobistą sprawą każdego z nas i nie zamierza jej piętnować, ale nie zgadza się, żeby „była podstawową moralnością dla całego kraju”. Uważa, że kiedyś ten moment nastąpi, gdzie inni zrozumieją młodych, ale trzeba głośno postulować o naszych potrzebach.

To jest taki moment, kiedy trzeba głośno mówić. – przekonuje Malwina i wspomina o osobach LGBTQ+, które domagają się swoich praw.

zobacz także

Jest nagranie! Dzielni tacy – zakuli w kajdanki i zawlekli. Policjanci z miasta Rydzyka zatrzymali nastolatkę – pisała kredą przed kościołem

„Sorry, wielki redemptorysto, ale gówniarz się nie podda”. 16-letni aktywista na wojnie z o. Rydzykiem. Wygrał już w sądzie!

Nie tylko głaskania po głowach, co często robią liberalne media i liberalni politycy. Osoby LGBTQ+ domagają się zalegalizowania małżeństw jednopłciowych czy realnego zakazania banerów wystawianych przez organizację Stop Pedofilii, przeciwko którym protestowałam. – opowiada aktywistka.

Zapytana czy przy obecnej władzy uda się coś zmienić w tej kwestii, stwierdziła, że to raczej „kwestia czasu”. Co do władzy – wątpliwości pozostają w każdym przypadku.

Mam wątpliwość, czy po ewentualnej zmianie władzy nie będziemy musieli przez kolejne lata przekonywać do naszych postulatów liberalnej władzy. – zaznacza Malwina.

I dodaje:

Temat osób LGBTQ+ stał się piłeczką do odbijania w debacie publicznej. Politykom tak naprawdę nie chodzi o dobro tych osób. Politycy opozycji zgadzają się na zalegalizowanie związków partnerskich, ale nie są jednomyślni w kwestii legalizacji małżeństw jednopłciowych. Pytamy ich o to od wielu lat, ale to jest temat tabu. Politycy go unikają, zatrzymują się na walce o legalizację związków partnerskich.

Wspomniała, że w Polsce jest wiele innych nierozwiązanych problemów, jak np. system edukacji.

Po pierwsze, jest to straszliwie przestarzały system. On nie produkuje obywateli, którzy mają myśleć samodzielnie, tylko obywateli, którzy mają słuchać rozkazów i poleceń. (…) System edukacji uczy nas biernego podporządkowywania się poleceniom. To dlatego mamy społeczeństwo, które jest nieaktywne politycznie i przyjmuje biernie to, co robią politycy. – opowiada Chmara.

Malwina zauważyła, że jest demokracja, która nie działa tak jak powinna. Wyborcy wybierają sobie polityków raz na cztery lata i oddają im pełnię władzy. Na tym się kończy ich aktywność i demokracja.

Nie myślimy krytycznie. A już nie do pomyślenia jest, kiedy ktoś się odważy zbuntować. Widzę inną rolę edukacji w społeczeństwie. Widzę ją tak, jak to jest w demokratycznych szkołach. – mówi 17-latka i za przykład podaje szkołę w Haderze w Izraelu, czy szkołę w Chmurze w Polsce, do której uczęszcza.

To szkoły, które prowadzone są przez nauczanie zdalne. Nie narzucają tempa pracy, egzaminy zdaje się pod koniec semestrów, a uczniów angażuje się do myślenia. Nie nakazuje się im, a zachęca.

REKLAMA

Dzieci uczą się organizacji, tego, żeby się angażować, nie bać się mówić własnego zdania oraz interesować się tym, co jest dookoła. Dzieci są naturalnie ciekawe świata. Nie potrzebują do tego podstawy programowej. (…) W Wolnej Edukacji mamy pięć postulatów. Najważniejszy to usunięcie podstawy programowej. Jest ona strasznie subiektywna. – mówi.

Opowiada, że w szkole według jej wizji: „dzieci uczą się tego, czego chcą, jak chcą, a nauczyciel jest drogowskazem i wsparciem psychologicznym”. Uważa, że rolą nauczyciela powinno być wskazanie kierunku, dzięki któremu dziecko samodzielnie odkryje, jak wygląda świat.

Dzieci o wiele więcej się nauczą, jeżeli same dojdą do różnych wniosków, a my będziemy im w tym pomagać. – uważa Malwina. Wątpi jednak, że politycy wprowadzą takie zmiany, bo jak mówi „każdy forsuje swoją narrację”.

źródło: vibez.pl, Instagram

View this post on Instagram

17-latka zatrzymana przez policję: mamy serdecznie dość Jana Pawła II!