„Budżet Polski przyjęty, rząd przeznacza na mieszkalnictwo 4,3 mld zł. W budżecie jest okrągłe 0 zł na kredyt 0 proc.” – napisała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz pod koniec sierpnia w serwisie X.

Słowa minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz skomentował premier na konferencji prasowej:

Fakty są inne. Będę oczekiwał od pani minister wyjaśnienia, dlaczego w sposób bardzo nieprecyzyjny zinterpretowała naszą decyzję.

Dodał też, że akurat prace nad projektem „Kredyt na start” są najbardziej zaawansowane.

Interia pisze o kulisach sprawy reakcji Donalda Tuska na wpis pani minister. Interia dowiedziała się też, na czym miała polegać wstępna decyzja, o której mówił premier. Przede wszystkim sprawa „Kredytu na start” nie została przesądzona, ale w budżecie są środki na ten projekt. W rządzie umówiono się natomiast, że do czasu ustalenia szczegółów całego programu mieszkaniowego składającego się z różnych komponentów, komunikaty mają być powściągliwe.

A ona wychodzi i z marszu wali takie „tłiterki” na lewo i prawo, co doprowadziło premiera do szału. Ustalenia były inne – mówi źródło Interii w rządzie Donalda Tuska. – Do tego użyła i cały czas używa sformułowania „kredyt zero procent”, a przecież takiego programu nie ma. Jest projekt „Kredyt na start”. Używa określenia „kredyt zero procent”, by grać szefowi na nosie, bo to jego hasło z wyborów.

Jak informuje Interia, „Sama Pełczyńska-Nałęcz przekonuje, że program opierający się na dopłatach do kredytów to „po prostu zła polityka”. Utrzymuje, że doświadczenia z przeszłości powinny rządzących czegoś nauczyć, bo poprzednie podobne programy wyłącznie podbiły ceny mieszkań”.

REKLAMA

zobacz także

Mateusz Morawiecki spełnił prośbę prezesa i wpłacił na partię

Tomasz Siemoniak: Takiej wypowiedzi prezydenta nie chcę komentować. Aż nie chcę wierzyć, że mógł coś takiego powiedzieć

Źródło: Interia
Fot. Archiwum

Wpis minister funduszy Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz doprowadził premiera do szału