Elektryczny Mercedes zapalił się i płonął przez 21 godzin. Służby by go ugasić musiały użyć specjalistycznego kontenera wypełnionego wodą. Akcja trwałą od około 22 do godziny 17.50 następnego dnia.

Pożary aut elektrycznych zdarzają się niezwykle rzadko, ale jeśli już do nich dochodzi strażacy nie mają odpowiedniej technologii by je szybko ugasić.

Do pożaru doszło w miejscowości Tuchom, w woj. pomorskim.

Wodę z kontenera odpompowano w poniedziałek o godzinie 15:30. Później kontrolowano, czy temperatura baterii nie wzrasta – mówił w rozmowie z „Dziennikiem” Marek Szwaba z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kartuzach.

Jak podkreślają strażacy minimalny czas chłodzenia baterii auta elektrycznego to 7 godzin. Tym razem było to za mało, potrzebny był specjalny kontener do takich akcji, który dowieziono z Gdańska.

REKLAMA

Na podstawie polisy ubezpieczeniowej auta straty oszacowano na 190 tys. zł.

Szef Państwowej Straży Pożarnej generał brygadier Andrzej Bartkowiak w rozmowie z Mariuszem Piekarskim mówi, że rozwój aut elektrycznych to spore wyzwanie dla strażaków. Nie tylko w Polsce. Ile może trwać gaszenie płonącego auta elektrycznego? Nawet 10 godzin!

Generał Brygadier Andrzej Bartkowiak mówił w RMF FM o bezpieczeństwie w Polsce, o tym jak często strażacy są wzywani, ale także o tym, czym teoretycznie powinniśmy się chwalić – rozwojem elektromobilności.

Jak długo może trwać gaszenie auta w pełni elektrycznego?

Od godziny do dziesięciu godzin, a może być nawet od pół godziny, bo to może być szybka akcja, do dziesięciu godzin. Takie są rekordy – mówił generał Bartkowiak.

Samochody elektryczne spalają się w sposób dość mało kontrolowany i to nie jest tylko przypadłość w polskiej straży pożarnej, tylko na całym świecie. Nie ma dziś optymalnego rozwiązania na ugaszenie pożaru rozwiniętego samochodu elektrycznego – dodał szef PSP.

Gaszenie aut elektrycznych pic.twitter.com/oSxb882nqx
— Wolność__Słowa (@WolnoscO) January 20, 2023

REKLAMA

Takich aut będzie coraz więcej.

Od dwóch lat mocno i intensywnie przygotowujemy się na to w Polsce. Mamy już pragmatykę gaszenia tych pożarów. Mamy to wszystko rozpisane, mamy to w programach szkolenia i cały czas się tego uczymy – mówił generał brygadier Andrzej Bartkowiak.

Wdrożyliśmy kontenery, są na razie dwa, ale wykorzystujemy też kontenery zwykłe.

Kontenery? dopytywał dziennikarz.

Tak kontenery, czyli wkładamy samochód, który się pali do kontenera wypełnionego wodą. Jeżeli nie mamy takiego na miejscu, to wypożyczamy kontener od służb oczyszczania miasta, wykładamy go folią i wkładamy do środka samochód. Tak też można robić. Testujemy też płachty do gaszenia pożarów samochodów, którymi będziemy cały samochód osłaniali, nakrywali tą płachtą i będziemy wtedy próbowali zdławić ten pożar – tłumaczył szef strażaków.

Nawet 10 tys. litrów wody potrzeba do ugaszenia samochodu elektrycznego?

Tak, może tak być – odpowiada komendant.

To jeden duży beczkowóz. Mniejsze – 3-4 auta. Na szczęście to promil naszych zdarzeń. W ostatnich latach spłonęło kilkanaście takich lat – odpowiadał komendant.

Źródło: Media. Fot. OSP w Chwaszczynie

Gasili go przez 21 godzin. Nie mamy technologii, by takie auta gasić, musimy czekać